Wydawać by się mogło, że jedna z charakterystyczny współczesnych fryzur to wynalazek dzisiejszych czasów, a jednak.
Modne obecnie dredy mają swoją długoletnią historię. Ich popularność jest w tym momencie, zaś w przeszłości uznawano je za…chorobę.
Wynikało to z przekonania, iż jest to jedna z chorób skórnych, jaką był tak zwany kołtun. Inaczej na to „schorzenie” mówiono gościec czy też plica polonica z języka łacińskiego. Ponadto utrwaliło się na kartach historii również sformułowanie gwoździec, jednakże kołtun wyżej wspomniany uchodzi za zdecydowanie najpopularniejsze miano w stosunku do dredów w dawnych czasach. Kołtun był traktowany jako choroba powstająca przez nieczesanie i niemycie włosów. Mówiono, iż tworzą się nie dredy, lecz wisiory.
Samo określenie kołtun z kolei wywodzi się od słowa kołysanie i kołatanie, bowiem takie ruchy wykonywały długie dredy, plącząc się i motając. Kołtun był powszechną „dolegliwością” występującą na przełomie dwóch stuleci – szesnastego oraz siedemnastego. Cała Europa cierpiała na epidemię dredów. Przeważnie wynikało to z tego, że ludzie nie tyle nie mieli sposobności, co głównie chęci do dbania o siebie i troszczenia się o własną higienę.
Rzadko kiedy czupryna bywała myta. Niekiedy pojawiają się informacje, iż włosy czyszczono zaledwie raz na pół roku, a nie czesano ich praktycznie w ogóle. Ponadto wiele osób wierzyło w konieczność nacierania kosmyków tłuszczem, co jeszcze bardziej „sprzyjało” plątaniu się włosów. Wraz z biegiem czasu zaczęto wobec kołtuna tworzyć rozmaite mity. Przede wszystkim pojawiło się przeświadczenie, iż kołtun to już nie choroba, zaś symptom choroby poważniejszej, która tkwi w ludzkim organizmie. W ten sposób zaczęto wierzyć w to, że konieczne jest oczyszczenie w swoisty sposób, bowiem poprzez poplątanie włosów jak najbardziej i „wypuszczenie” choróbska na zewnątrz, poza organizm.
Taki mit sprawił, iż zaczęto decydować się na wprowadzenie do obiegu wielorakich preparatów, jakie miały na celu zwłaszcza zlepianie włosów jeszcze bardziej niż działo się to naturalnie. Zapuszczano kołtuny zatem celowo, mając nadzieję na ozdrowienie. Na taki krok decydowali się także faktycznie chorzy – zmagający się z problemami natury reumatycznej, wenerycznymi chorobami oraz schorzeniami oczu. Kiedy mimo zapuszczenia dredów nie udawało się poprawić kondycji zdrowotnej, uznawano, że kołtun się mści i wtedy obcinano go i zapuszczano od nowa. Takie przekonanie o dredach to efekt bardzo szerokiego rozpowszechnienia magii i czarów.